Makłowicz Poleca: Wina z Biedronki, które zaskoczą Twoje podniebienie
Kolejne wina z Biedronki na tapecie, tym razem Makłowicz poleca. Ostatnio będąc w tym sklepie, zobaczyłam wino z etykietą „Makłowicz poleca”. Pana Roberta raczej nikomu przedstawiać nie trzeba. Jeśli poleca, to znaczy, że będzie dobrze, prawda? Wino obejrzałam – wygląda zachęcająco. Dobra cena (chociaż jak na ten sklep, to i tak jedna z najwyższych), ładna etykieta, szczep, którego chciałam spróbować, plus region z niego słynący. Skusiłam się. Jak smakowało dowiecie się zaraz.
Polecenia Influencerów
Najpierw jednak zastanawiam się nad zjawiskiem poleceń różnych produktów, tym razem win, przez znane osoby. Czy wierzycie w takie polecenia? Przyznaję, że zobaczenie kogoś znanego i w jakiś tam sposób lubianego i szanowanego, może niejednego skłonić do sięgnięcia do portfela.
Myślimy pewnie, że skoro taka osoba, która zna się na tym lepiej niż ja, piła i poleca, bez obaw mogę brać. Po spróbowaniu tego wina, myślę, że znane osoby, które dostają setki takich propozycji, wybierają po prostu te najbardziej lukratywne i nie zastanawiają się tak na prawdę, na czym ich twarz zostanie wywieszona.
- Zobacz także: Jakie wina wybrać w Biedronce
Nero D’Avola „Makłowicz poleca”
To czerwone wino z rocznika 2020 pochodzi z Sycylii z winnicy Pian dell Olmo. Na początek już sama etykieta przykuła mój wzrok, później jeszcze ten dodatek w postaci twarzy pana Roberta i zdania „Makłowicz poleca”. Wzięłam, bo jakże nie wziąć. Co więc w butelce?
Z początku wino odebrałam jako niezbyt kompleksowe i mało intensywne w nosie, z duża ilością ciemnych owoców i lekką pieprznością. Nie jakoś specjalnie emocjonujące, ale całkiem poprawne. Miałam nadzieję, że otworzy się przy kontakcie z tlenem. Stało się jednak odwrotnie. Z każdą minutą wino smakowało gorzej. Z tej w miarę przyjemnej owocowości zrobił się kompot z wędzonych śliwek, doprawiony odrobiną mokrych liści. W smaku dojrzałe taniny na średnim poziomie, więcej niż średnia kwasowość, średnie ciało, krótki finisz. Ten krótki finisz okazał się być błogosławieństwem.
Wino na etykiecie sklasyfikowano jako półwytrawne, na stronie podano informację, że jest wytrawne. Ja odebrałam je jako wytrawne z lekką słodyczą pochodzącą z dojrzałości owoców. Piłam całkiem sporo win wytrawnych, które smakowały bardziej słodko.
Albo jest to całkiem słabe wino, albo możliwe, że posiada lekką wadę – skazę korkową. Wskazywała by na to przytłumiona owocowość, chociaż brak jednoznacznych aromatów zatęchłej piwnicy, czy mokrego kartonu. Niestety wzięłam jedną butelkę, więc nie mogę porównać. Nie zrażając się jednak tą przegraną, dam jego rekomendacjom kolejną szanse. Może to tylko lekkie niedopatrzenie, albo mój pech.
Cena: 29 zł
Jak dla mnie, to jest to wino, rozpieszczające moje kubki smakowe. Znawcą win nie jestem, ale lubię sobie dogadzać. A to wino, bardzo mnie pozytywnie zaskoczyło
Super że Ci smakuje. Od tamtego czasu go nie widziałam w Biedrze, a chciałam mu dać jeszcze jedną szansę 🙂