Bencze Biodynamiczny Riesling z Węgier – o producencie

Bencze biodynamiczny riesling z Węgier to kolejny riesling jakiego dane jest mi spróbować. Tym razem jednak dość nietypowy, bo węgierski, od wyznającego biodynamiczną filozofię producenta z regionu Badascony. Właściciel winnicy – Istvan to również jej enolog. Na miejsce uprawy wybrał w 2011 roku zbocze góry św. Jerzego, pokryte w dużej mierze glebą wulkaniczną. Od 2015 roku działa biodynamicznie i posiada certyfikat Demeter na całym obszarze uprawy.

Jak mówi, szuka sposobu na pracę jak najbardziej bezproblemową, w zgodzie z naturą, na najwyższym możliwym poziomie. Wszystkie wina fermentują spontanicznie, z użyciem dzikich drożdży. W piwnicy do produkcji używa się tylko minimalnych ilości siarki i bentonitu. W planach na przyszłość chce skupić się na odkryciu starych węgierskich odmian winorośli, produkcji naturalnych win zarówno spokojnych, jak i musujących, które oddadzą charakter miejsca produkcji. Teraz sporo swojej uwagi skupia na niemieckich odmianach, nie boi się rieslinga, czy pinot noir. 

Riesling 2019 – co w butelce? 

W serii „Riesling” partie czystego reńskiego rieslinga zebrane z wybitnej winnicy Templomdombi, nasadzonej w 2015 rok. Wino w tej butelce powstało ze zbiorów z 2019 roku, które dokładnie odbyły się w dniach 11-12 września. Jako że jest to wino naturalne, powiem trochę o metodzie produkcji. Do prasy wkładane są całe kiście, dalej wyciśnięty sok fermentował  w amforach różnych typów i o różnej wielkości oraz w 1500-litrowej owalnej beczce słowiańskiej.

Wino następnie było starzone przez 10 miesięcy na osadzie. Na miesiąc przed butelkowaniem przelano je do pojemnika, w którym nastąpiło klarowanie. Wino zostało zabutelkowane bez filtracji oraz bez dodatku siarki. Nie oznacza to jednak, że jest to wino bez zawartości sufitów. Te bowiem są naturalnym produktem ubocznym fermentacji alkoholowej, więc w różnych ilościach występują w każdym winie. 

Bencze Britok - Riesling

Bencze Biodynamiczny Riesling z Węgier – jak smakuje? 

Wino w kolorze głębokiej żółci ze złotymi refleksami i widoczną mętnością – oznaka braku filtracji. W nosie jest bardzo naturalne – dużo jabłka, takiego z obitą skórką, lekkie aromaty przejrzałego owocu, żeby nie powiedzieć zgnilizny, cytrusy, siano, drożdże, odrobina białych kwiatów i rumianku. W smaku ten biodynamiczny riesling jest wytrawny, ze sporą kwasowością, ale stonowaną oraz lekkim musowaniem.

Usta potwierdzają nos, dużo jabłka i owoców cytrusowych, nuty chlebowe i drożdżowe. Wino jest dość specyficzne, więc nie polecałabym osobom przyzwyczajonym do standardowej, komercyjnej produkcji, chyba że chcą poeksperymentować. Sama nie jestem fanką tego typu win. Jednak człowiek przyzwyczajony jest do odrobinę innych aromatów i smaków w winie. Tutaj czujemy, że jest naturalnie. To jednak często wiąże się właśnie z obecnością aromatów rozkładu owoców, które mnie odrobinę odrzucają.

Nie można odmówić winu wysokiej jakości, czujemy gładkość i koncentrację. U mnie pite było do sushi – pasowało dobrze.

2 komentarze do “Bencze Britok Biodynamiczny Riesling z Węgier”

  1. Hitler Był Jaroszem

    Witam, Twój blog jest fantastyczny. Jestem święcie przekonany, że przy tak merytorycznych wpisach jakie prezentujesz już wkrótce podbijesz szczyty wyszukiwarek w swojej niszy. Gratuluję 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top